Friday, March 07, 2008

Jastrzębice wylądowały

Tylko Matka Polka może czegoś takiego dokonać: jedno dziecko zawinięte w chuście na piersi, drugie trzymane za rękę, 14-sto kilogramowy plecak na karku i siedzonko samochodowe w drugim ręku (wymóg linii lotniczych, choć na pokładzie powiedzieli, żeby tego nie używać, sic!)... Plus bagaż główny, czyli dwie walizy i wózek - ale to już bagatela, nadane przy odprawie, więc się nie liczy ;)

Joasia w super humorze i co dziwne wypoczęta pomimo podróży. Marianka i Martusia całą przeprawę też zniosły bardzo dobrze, mimo wariackiej pory - w domu znalazły się o 2. w nocy.

Tata, brutalnie wyrwany z błogostanu słomianego wdowca, już po jednym dniu i jednej nocy z nietajonym rozczarowaniem musi stwierdzić, że Martusia jak ryczała tak ryczy nadal. W Polsce była przebadana od stóp do głów, skany, pediatrzy, różne lekarstwa mamy za sobą, dieta Mamy, nic nie pomaga, a na typowe kolki to nie wygląda, tylko na zwykłe marudzenie. Jest spokojna i uśmiechnięta tylko, gdy jest przyklejona do Mamy, jeśli nie to ryk.
Tak jak Marianka niemowlęctwo przeszła z ciekawsko zawadiackim uśmiechem i nieprawdopodobnym spokojem, tak Martusia jest absolutną hiper-marudą. Aż się boimy, co będzie jak zacznie ząbkować, choć wydaje się, że gorzej być nie może.

Jakiś rok temu, niektórzy krewni i znajomi zachwycając się zachowaniem Marianki mówili, że w ciemno zamawiają sobie od nas drugie dziecko. Reniu, Duża Zosiu, Czołgi - zapraszamy! już jest do odebrania ;)

3 comments:

Piotrek said...

hihi...dziecko do odebrania :D a to dobre ! podczas wizyty u nas na szczescie nie marudziła :) choć Piotrek bał się wziac małą na ręce, ale poradził se świetnie! Po tej wizycie stwierdził, ze chcemy mieć dziecko :) Wiec ... moze niedługo bedziemy prosic o rady :)
Pozdrawiamy

Anonymous said...

Bierzemy w ciemno!
Czolgi:)

Joa Michu + Marianka Martusia Zosia said...

Słowo się rzekło, kobyłka u płota! Wraca z Wami po Świętach do Polski :)