Monday, August 27, 2007

Zdechlak

Fotografowanie się w 'dyrektorskim krześle' wcale nie dodaje siły i ochoty - jestem tak samo zdechła i marudna. Od paru dni i nocy jestem zmorą okolicy.

... nawet (niedoszłe) byki omijają mnie łukiem.

Tuż nad dachem

Friday, August 24, 2007

zęby

idą, idą i końca nie widać, a już cn 11 wyszło. 38.8'C na termometrze, ale dzielnie daję radę.

Może ktoś jeszcze ma coś brudnego do prania?


Zęby, nie zęby, ruszać się i w teren trzeba.

Thursday, August 23, 2007

My hydraulicy

W internetowej wersji Guardiana opublikowany został krótki artykuł o imigracji. Nie tyle sam artykuł, co tocząca się dyskusja była dość ciekwawa - zobacz tutaj.
A tak przy okazji, to czemu oni się tak uparli na tych hydraulików? znamy setki Polaków, w najróżniejszych zawodach, a nigdy nie spotkaliśmy ani jednego hydraulika pracującego na wyspach, ktoś zna?

Tuesday, August 21, 2007

Po prostu

Poznaliśmy się równo 7 lat temu. Cieszymy się tym każdego dnia.

British Birdwatching Fair weekend

Wyjazd na największe na świecie targi dla obserwatorów ptaków (link tutaj), był tylko pretekstem do spotkania znajomych. Zobaczyliśmy/odwiedziliśmy: Joszków z Peterborough, Pieców z Gretton, Basków (jak przystało, z Kraju Basków), Grocha i Adama z Mazowsza oraz Marka z rodziną znad Biebrzy, no i oczywiście nie brakowało różnych Angoli, głównie z RSPB od Micha z pracy.

Najoptymistyczniejszy team na Półwyspie Iberyjskim. Od lewej: Edorta, Alberto, Jose Mari (+ Mich z Marianką). Baskowie pomimo szczytu sezonu na fiesty, z szumiącymi głowami wyrwali się na targi. U siebie powoli, ale skutecznie budują centrum wędrówek ptaków pod Gerniką (link), które mieliśmy okazję odwiedzić w 2004 r.

Jose Mari dość powściągliwie patrzy, jak Marian (w koszulce z Urdaibai) demoluje prezent ze zdjęciem jego córki Izaro.

Trzeba jechać tysiące kilometrów, by spotkać się ze znajomymi ze studiów. Po prawej: Adaś z Kampinosu i Grochu, czyli polska awangarda przyrodniczego publishingu zdobywająca Zachód (tu link).

No, i rekin turystyki przyrodniczej w Polsce, stały bywalec targów, Marek z synem Markiem (link).

Mały Piecu (już nie taki mały!), czyli Ralph

Ciężarówki z dziećmi w piasku: Ania z Joszkiem, Joasia z Marianką

Pomimo skandali podczas tegorocznego Tour de France nie zrażam się do kolarstwa

Sunday, August 12, 2007

Winchester

Zapobiegając weekendowemu gnuśnieniu...

... wybraliśmy się eksplorować okolicę. Tym razem padło na dawną stolicę wyspiarskiej cywilizacji.

Jak to w Anglii, gdzie nie spojrzeć, tam katedra. Oczywiście, jedna lepsza od drugiej, więc i w Winchesterze dobre parę 'naj-' widzieliśmy pod jednym rozległym dachem.

Ale nie będzimy przynudzać przewodnikowymi szczegółami, jak kto chce, niech klika tutaj, a może lepiej tu.
Tak naprawdę, w naszej ignorancji, pojechaliśmy tam głównie po to, by zobaczyć nie tyle samą katedrę, co stosunkowo drobny szczegół: kryptę, będącą tłem dla, o zgrozo, zupełnie nowoczesnej rzeźby.

Nam się bardzo ten spektakl światła podoba.
Podczas zimy lub dużych opadów krypta jest zalewana i wtedy postać stoi po kolana w wodzie, a przestrzeń podwaja się lustrzanym odbiciem. Niestety trafiliśmy tu podczas zbyt suchych, słonecznych dni. No, i w zasadzie tyle.
Choć może jeszcze dodamy, że rzeźba jest zainstalowana przez Antony Gormley'a i jak widać wcale nas to nie zniechęciło. A parę jego koszmarków już gdzieś widzieliśmy. Gość uważany jest za najlepszego żyjącego brytyjskiego rzeźbiarza (jak ktoś ma wątpliwości, to trzeba wejść tutaj ;-P)

'Nie spać! zwiedzać!'

A za oknem samochodu krajobraz po żniwach

Sunday, August 05, 2007

Weekend (Lepe, Hampshire)

Po buszowaniu po Toys'r'us i innych takich Mothercare'ach udało się wyskoczyć nad morze, tuż na przeciwko Isle of Wight. Ogólnie upał straszny, turystów tabuny, więc wieczorny wypad umożliwił uniknięcie obu tych niedogodności.

Kamuszniki inspirują do zabaw w wodzie

Thursday, August 02, 2007

Po prostu chodzę

Zaskakująco szybko zaczynam zapominać jak wygląda świat z perspektywy czworonoga


Pierwsze próby z filmikami na blogu, filmik pt Cebule