Wednesday, February 28, 2007

Wstaję i pierwsze kroki!

Podraczkowałam do sofki, złapałam się, podciągnęłam, stanęłam i podeszłam dwa kroki do Mamy. I wszystko sama, aż Rodzice zaczęli krzyczeć 'Szybko aparat, szybko aparat'! Następnie powtórzyłam ten wyczyn, żeby mogli sfotografować :)

Tuesday, February 27, 2007

Jeszcze z ubiegłego weekendu

Basia ma 11 miesięcy, więc łazi prawie sama, choć i Marianka już próbuje stawać, gdy się ją lekko podtrzymuje. Ale do pokazywania lampy, noska, oczek i papa, to jeszcze nam daleko.

Wyostrz wzrok: znajdź 10 szczegółów różniących dwie ilustracje.
Ofiarność tego gościa w zabawianiu dzieci jest jak widać nieprawdopodobna. Teraz Czołgu wmawia wszystkim, że ta piękna trwała malinka powstała, gdy pacyfikował jakiegoś zamachowca w powrotnym samolocie do Polski...

Potrzos z wyjścia do Paxton Pits. 'Znowu te ptaki...' - po raz kolejny jęknęła Joasia, ale to już tak chyba nam zostanie, i z ptakami, i z jęczeniem :)

No i niestety, Czołgi pojechali. Pomimo śniegów i pluchy w Polsce, przywieźli ze sobą dużo słońca na cały czas pobytu u nas. Dzięki wielkie za wszystko i do zobaczenia na Waszym ślubie w kraju - już na niego czekamy!
(Fot. (c) Samowyzwalacz)

Monday, February 26, 2007

Busy weekend i w końcu ptaki

Nareszcie zrobiło się gwarno w małym domu przy London Lane. Dojechali Ziętasy, Małgosia i Piotrek z małą Basią, bohaterką szeroko znanej strony Basia dzień po dniu, byli Czołgi, jak też do ekipy dołączył Piecu.
Pomimo upojnego piątkowego wieczoru, udało się w miarę rano w sobotę ruszyć całą bandą, z dziećmi, do Norfolk na ptaki.

Zaczęliśmy od dwubarwnych wapiennych klifów w Hunstanton nad zatoką The Wash. Świetne miejsce na fulmary, które obecne są tu cały rok. Latają wzłuż klifu i pilnują miejsc gniazdowych na powoli zbliżający się sezon lęgowy.

Zdjęcie od Piotrka.

Kierownik stanął na wysokości zadania i zabrał lunetę.

Następnym przystankiem było Snettisham, rezerwat RSPB. Nieco spóźniliśmy się na kulminację przypływu i już spore obszary odsłoniętego błota zwabiały wielotysięczne stada siewek, a liczyliśmy, że zobaczymy ptaki z bardzo bliska, na przybrzeżnych lagunkach. Stada tworzył głównie biegus rdzawy, ale też zmienny, trochę krwawodzioba, tysiące siewek złotych i setkami ostrygojady. Ptaków gdzie nie spojrzeć, po horyzont. Wzdłuż plaży przemknęły cztery górniczki, a nad głowami parę kluczy gęsi krótkodziobych.
Więcej zdjęć już wkrótce, bo teren ten niebawem znów odwiedzimy - jest zbyt dobry, by siedzieć w nudnym Cambridgeshire.

Czapla nadobna - coraz częstszy gatunek nie tylko w Polsce, na Wyspach też ekspansja trwa i coraz więcej ptaków lęgnie się każdego roku.

To było nie tyle czesanie, co napawanie się widokiem olbrzymich wielogatunkowych stad i przytłaczającą wielkością świetnego terenu.

Wednesday, February 21, 2007

Plum plum

Dziewczyna ratownika

... no dobrze, jeszcze tylko cztery długości i wychodzę.
(zdjęcia zrobione po kryjomu przez Czołgów)

Saturday, February 17, 2007

Tanki idut'!

Przyjechali Czołgi, czyli Ania i Michał - znajomi nie tylko z Peterborough. I nieomal od razu wybraliśmy się w teren. Wybór padł na 200-letnie ruiny Houghton House pod Bedford, było nieźle, ale bez przesady.

Śliwa czy wiśnia? - naukowcy się spierają, choć tendencje są ku śliwie.

Był i prawdziwy teren - forsowanie 'lasu' Kingswood i okolicznych pól.

Wednesday, February 14, 2007

Yes, it's cute, but what can it do?

Nasze podłogi od dawna wymagają sprzątania, a Mała jest pełna energii. Czy ktoś może wie gdzie dostaniemy BabyMopa?
(fotka z netu)

Thursday, February 08, 2007

Wszędzie czysto, wszędzie biało

'If the weather is severe, don't travel unless your journey is essential'
- Highways Agency spokesman.

I tak to zostaliśmy w domu. Anglicy spanikowali, bo spadło całe 4cm śniegu. Już dzień wcześniej do Michała dzwonił szef i mówił, żeby nawet nie próbował jechać do biura, bo będzie chaos na drogach. Spędziliśmy zatem dodatkowy dzień razem, dobra nasza.

A, jeszcze jedno: mamy trzeci ząbek! :)

Sunday, February 04, 2007

Ouse Washes i katedra w Ely

Znowu na te ptaki! - pisnęła Joasia i skoro świt (tradycyjnie już, ok 13tej) wylądowaliśmy w rezerwacie RSPB Ouse Washes. Ciągnące się kilometrami rozlewiska rzeki Great Ouse gromadzą jedne z największych w UK liczebości ptaków wodnych. Jest to też najlepsze na całej wyspie miejsce na łabędzie małe, ale żadnego nie widzieliśmy. Ptaków sporo, jednak daleko i pod światło. Budy obserwacyjne co jakieś 400m, centrum dla zwiedzających, ścieżki, dostęp, itp - jak zwykle przygotowane świetnie, nawet nieco na wyrost. Chyba kiedyś postaramy się tu przyjechać trochę wcześniej...

Nie ma łabędzi, to chociaż pokazała się kląskawka.

Na wyspach mazurek jest zdecydowanie gatunkiem rzadkim i wartym uwagi.

A to już nasza ulubiona katedra w Ely. Coś nas do niej ciągnie i mamy świetne wspomnienia ze wspólnego wyjazdu z Czołgami w ubiegłym roku. (Ze względu na swoje położenie, Marianka nie mogła wówczas zbytnio się rozglądać, a teraz sama obejrzała wszystko.) Naprawdę niesamowite miejsce, warte odwiedzenia zaraz po Cambridge.

Urokliwa proza życia - czasem trzeba i warto opuścić wzrok niżej.

i mgła, ni stąd, ni zowąd

Sobotni wieczór w Great Paxton

Wpadli do nas Kasia (kuzynka Joasi) i jej australijski facet, Lou. Zwiedzili Cambridge i zabawili do soboty.

Pod urodzinowym pretekstem udało się zgromadzić również Pieców - proszę tylko zobaczyć, jak mały Lutusek wyrósł! Mamy niestety nie udało się złapać na zdjęciu, przepraszamy.

No i Joszki, czyli dobrzy znajomi z Peterborough: Ania i Krzysiek z małym Joszkiem (zwiał bawić się na schodach).

Nieczęsto dotąd rozpalaliśmy ogień, więc to spora atrakcja nawet dla Marianki.

Wyszukane prezenty - czyżby niezbędnik dla każdego, kto chce przeżyć w UK?

Friday, February 02, 2007

Nowe życie w 3D

Skoro doszedł trzeci wymiar, to od razu mam większe możliwości. Nie muszę czekać, aż ktoś mi sięgnie zabawki. A jak nie widzą, to i z ławy zakoszę papierzyska i zjem!