Sunday, January 28, 2007

Siedzę!

Na potwierdzenie słów, że dziecko rośnie szybko i jest inne z każdym dniem, Mała wykonała kolejny krok w swoim rozwoju. Podczas, gdy my zajęci byliśmy konwersacją telefoniczną, Ona po prostu usiadła na podłodze za naszymi plecami i spokojnie, jak gdyby nigdy nic, zaczęła ssać swój bucik. Po uderzeniu z łomotem głową w podłogę (no nie, nie było tak źle), sama usiadła raz jeszcze. Najlepszy prezent urodzinowy dla nienajmłodszego już Taty ;)

Rano, tzn ok 14tej udaliśmy się na spacer po okolicznych polach. Wczoraj było tu spore stado potrzeszczy, bo aż ok 120 (co i na Polskę jest nieźle, a tutaj może nawet rekord regionu). Dziś potrzeszczy było mniej, ale udało się też zobaczyć 7 kuroptaw szarych - nie widzieliśmy tego gatunku już półtora roku.
Przy okazji prezentacja najnowszej kolekcji okularów 'wiosna-lato 2008'

Friday, January 26, 2007

Więcej Marianki

Na wyraźne życzenie zamieszczamy aktualne zdjęcia Marianki - te są sprzed pół godziny. Mała czołga się ostro gdzie chce, ssie kable, liże cegły od kominka, drze papiery, tylko podsuwanych pluszaków nie rusza.

Dwa zęby na przedzie, ale coś w gębusi ciągle miętoli, więc pewnie już idą następne. Na brzegu wanny, proszę zauważyć, wystawka ze zwierzaków morskich - przygotowanie do rejsu oceanicznego po Zatoce Biskajskiej w sierpniu (fingers crossed!). Ma ktoś może miniaturkę mewy obrożnej? ;)

Thursday, January 25, 2007

Goście z Aberdeen

Pogoda nie może się zdecydować, kwiaty kwitną, śnieg, mróz, słońce - wszystko na raz.

Z dalekiego Aberdeen w Szkocji, przyjechali do nas na pare dni znajomi: Marta i Łukasz z małym Maksiem. Mały ma zaledwie 4 miesiące, ale już konkretny zawodnik, zawsze wesoły i ciekawski.

Próba mikrofonu, czyli obiektywu - spacer na farmie zaowocował sową błotną. Ze względu na słabą zimę nie ma ich w tym roku prawie wogóle. Zdjęcie mizerne, lepiej go nie powiększać.

Raniuszek, zachodnia wersja - czarnobrewy. Nasze polskie, z całą białą głową są o niebo ładniejsze.

Lisów nie brakuje tutaj nie tylko od czasu zakazu polowań, więc protesty i wnioski za umożliwieniem gonitw są wciąż zgłaszane.

Monday, January 22, 2007

Wznowienie

Pseudo zima i huragany nieskutecznie usprawiedliwiają nasze odwlekania aktualizacji bloga. Może wrócimy do tematyki światecznej, choć tak naprawdę, to "święta, święta i po świętach..."
A tymczasem wrzucamy jeszcze w miarę aktualny materiał, zanim i on się zestarzeje.
Część soboty spędziliśmy w dobrze nam znanych okolicach Peterborough, zaproszeni przez 3-letniego Lutuska (vel Tutsiego) i jego rodziców na urodzinowe ognisko. Oczywiście, dla Marianki był to pierwszy wieczór w lesie przy ogniu i pierwsza drzemka na pace Landrovera.

Nie mogło też zabraknąć polskich akcentów, jak choćby proszę tutaj: przyswajanie z mlekiem matki wspaniałego smaku bigosu ze śliwkami.

Atmosferę umilał muzyczną wiruozerią sam solenizant, przy tylko nieznacznej pomocy rodziców.

Kto by pomyślał: ognisko w rezerwacie, słowiańskie kulinaria, Kaczmarski... a to wszystko w samym środku Anglii i ani jedengo Brytyjczyka! (któremu pewnie włos by się od razu zjeżył na samą myśl o czymś takim :) Ale tak naprawdę, co tu się dziwić, skoro wracając do domu zauważyliśmy w paru miejscach na mieście bilbordy reklamujące usługi banku (NatWest) wyłącznie w języku polskim... 'znasz li ten bank?'

Sunday, January 07, 2007

Dojechaliśmy

Tak tylko, by dać znać: spokojnie i bez przygód dotarliśmy do domu. Mała świetnie spała i była grzeczna, droga dobra i nietrudna nawet bez gpsa i map...

Korzystając z poranka na promie - chwila seawatchingu zaowocowała sporą ilością mew trójpalczastych, skuą, paroma fulmarami, setkami głuptaków, kilkudziesięcioma alkami i nurzykami, jedną śmieszką.
Więcej i do rzeczy postaramy się zrelacjonować za dni parę - teraz odsypiamy :)
Dziękujemy za wspaniałe Boże Narodzenie i pobyt w Polsce wszystkim, których udało się nam spotkać!!!