Pewnie, że nudzimy i się powtarzamy: walijskie lato jest do kitu. Deszcze non-stop, powodzie dookoła, pochmurno, pranie nie schnie, trawa rośnie i nie ma kiedy skosić, ogólnie nie ma jak nosa wystawić żeby nie zmókł.
W krótkotrwałych przerwach między deszczem a ulewą udaje się wyskoczyć do lasu. Jest mnóstwo rydzów, są opieńki, jakieś podgrzybki i nawet kilka prawdziwków się trafiło. Prawdziwki suszymy na święta, całą resztę rąbiemy na bieżąco w różnych postaciach - jajecznice, obiadki, marynaty.
Saturday, September 06, 2008
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment