Wednesday, July 09, 2008

Jak zjeść sromotnika

Sromotnik bezwstydny, paskudne dziwactwo. Zwykle wcześniej czuje się swąd, dopiero później zauważa się grzyba. Zielonkawa, lepka, substacja pokrywająca czubek smrodem padliny zwabia muchy, które odlatując roznoszą zarodniki na swoich nóżkach.
Sromotnik na ogół pojawia się wcześniej niż inne grzyby, zwykle w tych samych miejscach co roku i co nie jest bez znaczenia, w znacznej obfitości. Grzyb ten w ciszy lasu rozkłada martwe drewno, więc najczęściej znajdzie się go w miejscach o grubej warstwie ściółki, z mnóstwem butwiejących gałęzi.
W Polsce i w UK są tylko 2-3 częściej występujące gatunki sromotników, z których żaden nie jest trujący (choć w większości starych książek wpisane są jako niejadalne), ale tylko sromotnik bezwstydny jest dość liczny. Nazwy nie należy mylić z muchomorem sromotnikowym, który wygląda zupełnie inaczej (zob. np tu) i po zjedzeniu którego zwykle już nawet nie warto się fatygować jazdą do szpitala.

Sam grzyb wyrasta z okrągłego 'jaja', które tuż przy powierzchni gleby przyczepione jest cienką nitką do większej podziemnej grzybni. 'Jaja' dość ławo jest jednak znaleźć i zgromadzić większą ilość. Po powrocie do domu warto włożyć je do szczelnego pudełka i do lodówki, żeby się nie rozwinęły i nie zasmordziły pozostałej żywności lub kuchni.

Same 'jaja' nie śmierdzą, pachną jakby rzodkwią. Są pokryte suchą skórką, pod którą jest pokład galaretowatego przezroczystego żelu, następnie jest zielona substancja, która zmieni się w smrodliwą maź, i twardy biały środek. Obróbka wbrew pozorom jest stokroć łatwiejsza niż np obieranie maślaków.
'Jaja' łatwo się kroi i wyłupuje biały chrupki rdzeń. Całą resztę się wyrzuca, no chyba, że ktoś szuka nieco mocniejszych wrażeń organoleptycznych.

Białe rdzenie są bardzo chrupkie i leciutko porowate. Śmiało można jeść je na surowo (smakują trochę jak rzodkiewka z orzechową nutą ;) mają bardzo ciekawą teksturę - coś jak świeże porowate orzechy.

Podczas tradycyjnego smażenia grzyby niestety wyraźnie tracą na swoim specyficznym smaku. Co ciekawe, nie robią się flakowate i miękkie, jak większość innych grzybów, ale zachowują dużo ze swojej chrupkości. Zasmażone, delikatnie doprawione, mogą stać wieki w oliwie (tylko nie extra virgin, bo przygłuszy smak grzybów, ale lżejsza jest lepsza) i być dodawane do najróżniejszych potraw. Suszenie, marynowanie, czy jedzenie surowych również wchodzi w grę. Nie należy oczekiwać tradycyjnego grzybowego smaku. Smacznego!

2 comments:

Anonymous said...

Witam
Natrofiłem na ten artykuł dopiero dzisiaj, dlatego mój komentaż jest tak spóźniony.
Jestem przewodnikiem gorskim i instruktorem ochrony przyrody i bardzo często spotykam sie z całkowitym brakiem wiedzy na temat ochrony przyrody u usób (paradoks) z wyższym wyksztłceniem. Zastanawia mnie skąd to się bierze. Przecież ci ludzie uczyli się przez kilkanaście lat (w tym o ekologii i ochronie przyrody) i nic nie zapamiętali, ani z telewizji, ani z internetu? Dziwne.
A może to poziom nauczania jest dzisiaj taki, że pracujący (a nie marnujący czas na naukę)robotnik ma jej więcej niż magister?

Zbigniew Miśkiewicz Zabrze

Anonymous said...

Szanowny Panie,
Jeśli dobrze odczytuję Pana intencję, to nie tylko wśród swoich podopiecznych, ale też i w tym artykule "Jak zjeść sromotnika" widzi Pan rzeczony całkowity brak wiedzy na temat ochrony przyrody. Czy o to chodzi w Pana komentarzu?
W takim razie, jeśli dobrze się domyślam, to uraził Pana zbiór tych grzybów w większej ilości - czy tak?

Otóż wiedza przyzwalająca na tego typu zbiór jest właśnie oparta na kursie akademickim (ale nie tylko) z końca ub wieku, i zgodna z tym co wygłaszają największe polskie autorytety, w tym prof Andrzej Grzywacz, specjalizujące się właśnie nie w czym innym jak w ochronie przyrody, a w szczególności grzybów (sic!).

Z owego kursu wiadome mi jest, że zbiór nawet rzeczywiście dużych ilości pospolitych i licznie owocujących grzybów (jak tu sromotnika bezwstydnego), nie ma zauważalnego znaczenia dla ich występowania. Przy ponad 99% procentach żywej masy grzyba znajdującej się w strzępkach grzybni, rozchodzących się od kilkunastu do kilkuset metrów pod ziemią, i żyjącej dziesiątki lat albo i lepiej, jednorazowy zbiór nawet większej ilości owocników nie ma odczuwalnego wpływu. Pomijam fakt, że grzyb ten nie jest popularny wśród grzybiarzy, ani tych z tytułem magistra, ani wśród robotników.

Dodam jeszcze informację, że konkretnie te sromotniki zostały zebrane w komercyjnych plantacjach północnej Walii, w nasadzeniach świerka sitkajskiego, gdzie owocniki obrodziły wyjątkowo licznie w tych sztucznych siedliskach i gdzie zbieranie grzybów jest niemal tak rzadką czynnością jak odprawianie magii.

Dziękuję za Pana głos i szanuję wyrażaną przez Pana troskę o przyrodę i jej poznawanie.

Z poważaniem,
mgr inż. Michał Maniakowski, obecnie Skierniewice