Sunday, December 16, 2007

Jak nie teraz, to nigdy - idą Święta

Musimy nowego posta wrzucić, bo nie dość, że już dawno nic nie było, to trochę się działo. No, a w dodatku przez bezruch tracimy widownię... ;)

Krótkie wieści z frontu pieluchowego:
Dziewczynki nasze, poza przejściowymi katarkami i wiruskiem żołądkowym ;) dobrze się miewają. Śpią, nazwijmy to, 'względnie dobrze'. Otóż, zwykle po położeniu Marianki ok 20tej cieszymy się umiarkowanym luzem, telefonujemy i sprzątamy, czy załatwiamy te rzeczy, na które nie ma czasu kiedy indziej, więc zwykle tuż po północy kładziemy się spać. Martusia świetnie śpi w dzień, lecz po dziwietnastej ma ataki kolki i co jakiś czas wyje. A zmienia się w prawdziwą zmorę w okolicy północy i zupełnie nie wiadomo co z nią robić. Marudzi, stęka, płacze, budzi się co 15-20min i wymaga brania na ręce... i tak przez całą noc, do 8-9 rano. Marianka ma swój (s)pokój, więc zwykle się nie budzi wyciem młodszej siostry. No i tak, przyszło nam czekać aż to minie.

Martusia poza ćwiczeniem głosu potrafi nie tylko świetnie trzymać główkę, ale już przewraca się z brzuszka na plecy!

Po nieodżałowanym wyjeździe Babci Heleny, odwiedził nas Marek (Polska), Tomek vel 'Parki' i Sabine (Germania, zdjęcie wkrótce), oraz Annali i Michael (Tasmania, choć na Wyspach już trochę siedzą, poniżej).


Marek nawiózł swym wielkim autem masę podarków z kraju nad Wisłą (niestety aktualnego zdjęcia z Markiem nie mamy, ale tu jest z wakacji). A już we wtorek przyjeżdza na Święta do nas Ania, czyli mama chrzestna Marianki i siostra Micha. Będzie się działo!

Pogańskie Christmas party dla dzieci z naszej wioski - what's the point? - nawet w tym śladu Bożego Narodzenia nie było

A świt, zaraz za domem, Pana Boga chwali codzień

1 comment:

Alicja i Mariusz said...

Moi Drodzy, z taką ekipą:) i z takimi fotkami na Waszym blogu macie już 2 stałych fanów:). Piękne zdjęcie o świcie... Pozdrawiamy serdecznie i przedświątecznie. Buziole, pa.