Wyjazd na największe na świecie targi dla obserwatorów ptaków (link tutaj), był tylko pretekstem do spotkania znajomych. Zobaczyliśmy/odwiedziliśmy: Joszków z Peterborough, Pieców z Gretton, Basków (jak przystało, z Kraju Basków), Grocha i Adama z Mazowsza oraz Marka z rodziną znad Biebrzy, no i oczywiście nie brakowało różnych Angoli, głównie z RSPB od Micha z pracy.
Najoptymistyczniejszy team na Półwyspie Iberyjskim. Od lewej: Edorta, Alberto, Jose Mari (+ Mich z Marianką). Baskowie pomimo szczytu sezonu na fiesty, z szumiącymi głowami wyrwali się na targi. U siebie powoli, ale skutecznie budują centrum wędrówek ptaków pod Gerniką (link), które mieliśmy okazję odwiedzić w 2004 r.
Jose Mari dość powściągliwie patrzy, jak Marian (w koszulce z Urdaibai) demoluje prezent ze zdjęciem jego córki Izaro.
Trzeba jechać tysiące kilometrów, by spotkać się ze znajomymi ze studiów. Po prawej: Adaś z Kampinosu i Grochu, czyli polska awangarda przyrodniczego publishingu zdobywająca Zachód (tu link).
No, i rekin turystyki przyrodniczej w Polsce, stały bywalec targów, Marek z synem Markiem (link).
Mały Piecu (już nie taki mały!), czyli Ralph
Ciężarówki z dziećmi w piasku: Ania z Joszkiem, Joasia z Marianką
Pomimo skandali podczas tegorocznego Tour de France nie zrażam się do kolarstwa
Tuesday, August 21, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment