
Zapobiegając weekendowemu gnuśnieniu...

... wybraliśmy się eksplorować okolicę. Tym razem padło na dawną stolicę wyspiarskiej cywilizacji.

Jak to w Anglii, gdzie nie spojrzeć, tam katedra. Oczywiście, jedna lepsza od drugiej, więc i w Winchesterze dobre parę
'naj-' widzieliśmy pod jednym rozległym dachem.



Ale nie będzimy przynudzać przewodnikowymi szczegółami, jak kto chce, niech klika
tutaj, a może lepiej
tu.
Tak naprawdę, w naszej ignorancji, pojechaliśmy tam głównie po to, by zobaczyć nie tyle samą katedrę, co stosunkowo drobny szczegół: kryptę, będącą tłem dla, o zgrozo, zupełnie nowoczesnej rzeźby.

Nam się bardzo ten spektakl światła podoba.
Podczas zimy lub dużych opadów krypta jest zalewana i wtedy postać stoi po kolana w wodzie, a przestrzeń podwaja się lustrzanym odbiciem. Niestety trafiliśmy tu podczas zbyt suchych, słonecznych dni. No, i w zasadzie tyle.
Choć może jeszcze dodamy, że rzeźba jest zainstalowana przez Antony Gormley'a i jak widać wcale nas to nie zniechęciło. A parę jego koszmarków już gdzieś widzieliśmy. Gość uważany jest za najlepszego żyjącego brytyjskiego rzeźbiarza (jak ktoś ma wątpliwości, to trzeba wejść
tutaj ;-P)
'Nie spać! zwiedzać!'
A za oknem samochodu krajobraz po żniwach