Za oknem pojawiło się troche deszczu, więc jest okazja na nadrobienie zaległości i streszczenie wyjazdu do egzotycznej Polski.
Tak. Było morze, było jezioro, byli dziadkowie, ciocie i wujki, kuzyni i przyjaciele. Był las i był park. Koncert Możdżera w parku przed letnim deszczem. Inne kwiaty i motyle, inne ptaki, inne pola i wioski z zakurzonymi drogami - wszystko jak z innej planety.
No i masa ludzi, których chcieliśmy spotkać i miejsc, które sobie obiecywaliśmy zobaczyć, a nie udało się. Jest do czego tęsknić.
W którym roku Toruń zyskał prawa miejskie? - niech się zastanowię...
Nie taki wilk straszny
Gdańszczanie spacerują
Torunianie wysiadują
Cieszyliśmy się z Anią i Michałem (czyli słynnymi 'Czołgami') na ich wspaniałym weselisku. Jeszcze raz: najlepszego!
Jasiek Zosi i Janka, lat 3 (powyżej) i Jagódka vel Furby, lat 1 (poniżej)
Dwie gracje
Wzbogaciliśmy się o kolejne dzieło sztuki, które jak to zwykle bywa, na pniu zostało wywiezione za granicę: złocona ikona na desce, autorstwa Cioci Ani, dedykowana Mariance. Ramę, chcąc niechcąc, ufundował Dziadek Feliks.
Powrót do przeszłości - poranne mgły nad leśnym jeziorem Suchatówka. To tam, gdzie wciąż powietrze ma inny zapach, a każdy szczegół zadziwia i cieszy.
Friday, July 27, 2007
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment