... bo tak to trzeba nazwać, gdy wieści sprzed miesięcy są odgrzewane w końcu lutego (internetu szybkością niewielką i chimerycznością się zasłaniamy).
A tu jakimś cudem przed świętami Bożego Narodzenia wprowadziliśmy się do niezupełnie jeszcze wykończonego domu. Zima przepiękna nas przywitała i rodzinnie Święta spędzić mogliśmy - zdjęcia niżej.
Z resztek desek zbudowany karmnik cieszy się niesłabnącą popularnością nie tylko u dzwońców, mazurków, sójek, sikorek, kosów, grubodziobów, ale też przede wszystkim dzieci, które przyklejając nosy do szyb same są w stanie zbystrzyć przemykającego zbója-krogulca.
Zośka rośnie świetnie, starsze siostry rzeczywiście chętnie się nią zajmują i zazdrosne nie bywają, chyba że o siebie na wzajem, która to Zosię teraz ma zabawiać
Kuzynostwo niemal w komplecie, od lewej: Jagódka, Zosia, Marianka, Dominika, Jaś, Julianka i Martusia
Na prędce i z werwą samodzielnie (a wręcz w tajemnicy przed rodzicami) przygotowane jasełka
W końcu było co odśnieżać. Plac budowy, na którym wciąż jeszcze przecież mieszkamy, pokrył wspaniały biały puch
Święta Rodzino, módl się z nami - dziękujemy za Twoje błogosławieństwo
Blady zimowy świt za oknem
Słuchanie Rumcajsa i Cypiska (dziękujemy Jachom za płyty! :)
1 comment:
Super! Warto było czekać na taaaaką relację :) Dom piękny! To co widać na zdjęciach, jest zachwycające :) Dziewczynki rosną aż miło! Piękna Rodzina! Pozdrawiamy z konkretnie zasypanego Gdańska :****
Post a Comment