Wednesday, October 29, 2008

Zima?

No, może nie zima, ale przymroziło tak, że Joasia nie mogła auta otworzyć, a szczyty pobliskich gór i pagórków pokryły się bialuśkim śniegiem

W ogrodzie kwiaty pomroziło, a maliny w sorbeciki malinowe się zmieniły

Gdy mamy nie ma w domu, czyli poranne pidżama party


Martusia zaczęła dużo lepiej sypiać. W dzień cały czas łazi, co chwila coś znajduje, nowych rzeczy się uczy i sporo się śmieje. Noce już nie do poznania, anioł nie dziecko, tylko 1-2x na noc się budzi i już czekamy, aż zaskoczy nas pierwszą w pełni przespaną nocą od czasu swoich narodzin (głębokie ukłony w stronę supermamy, która jakoś jeszcze żyje). Mała cały czas ząbkuje, ale nie jest źle, a do tego odstawiamy ją od piersi i zadziwiająco dobrze to znosi.

Marian? - mól książkowy się zrobił, że aż strach. Po polsku i po angielsku różne rzeczy zna, mówi i pokazuje. Co i rusz przynosi książeczki i Mama cytaj, Tata cytaj,... Dobrze, że rodzice tacy a nie inni, to bez obaw, na intelektualistkę nam tu nie wyrośnie ;)

1 comment:

Anonymous said...

Fantastyczna to nowina, ze Martusia lepiej sypia. Cieszy mnie tez, ze z Marianki czytelnik rosnie ;D
Mam nadzieje, ze nie zasypie was po pas. Pozdrawiam cieplo.

P.S. u nas tez snieg padal przedwczoraj z wieczora.