Ładne słoneczne niedzielne popołudnie, trzeba ruszyć się w teren choć na parę godzin. Dziś w planie odludne Black Mountains, na wschód od Breconu. Nosidełka przygotowane, czapeczki zawiązane, buciorki założone, dzieciaki na baczność i jazda.Już prawie u celu, a tu wtopa - Marian zalewa sobie 'pitkiem' konkretnie całe wdzianko.
Pozostaje japońskie zwiedzanie z auta.

Nagle się zachmurzyło i... - niżej, to to samo miejsce, co wyżej, tyle że w niecałą godzinę później. Ale nawet koń stoi tam gdzie stał






już chmurska przeszły, witajcie krótkie rękawki
No comments:
Post a Comment