Tusia niemal zupełnie zapomniała o kolkach. Śmieje się, rozgląda, gaworzy.
Za to Marian na antybiotyku. Zdechlak zdeklarowany: wirusek, gorączka, nos cieknący i marudzenie. Ale jakoś i tak swojej pogody nie traci.A wogóle to boi się jechać do Polski, bo obie Babcie zapowiedziały, że zaprowadzą ją do fryzjera.
Zdjęć aktualnych w zasadzie nie ma, niżej parę fotek z Lake District, czyli z rejonu najpoważniejszych angielelskich górek, na NW Anglii (jakieś 800m npm)


Michu: A to jeziorko, przy którym się świetnie nogę w kostce skręca. Wiem co mówię.


