


W rezultacie interwencji rodziny z Krakowa zostaliśmy zobligowani do wrzucenia czegoś z ostatnich dni. Jak widać Joasia czuje się świetnie i poza delikatnym uwypukleniem w rejonie brzucha, nie ma jeszcze żadnych symptomów zbliżającego się rozwiązania.

Ze względu na bardzo słoneczny sierpień i wrzesień porządnych grzybów poprostu u nas jeszcze nie ma, dopiero co zaczęło padać podczas ostatnich paru dni.

Przedstawicielka najmłodszej generacji moheru. Czapeczka szydełkowana w ekspresowym tempie przez Babcię Helenę.

Na liście nowości nie może zabraknąć kaczki-zasuwaczki od Adama, Taty Chrzestnego.
No comments:
Post a Comment