W końcu. Tzn w końcu znów mamy internet. Oddychamy zatem pełną piersią, jest dobrze...



Witamy w domu. Mieszkamy w samym środku metropoli liczącej jakieś niecale 10 obejść. Domek kamienny, z lokalnego granitu, z którego zbudowana jest cała Kornwalia i wszystkie ważniejsze budynki w UK, w tym nasz ;) , ale też np. Tower Bridge, nowy Scotland Yard, National Museum...
Okazuje się, że nasze lokum w 1640 r. było stodołą, a "dopiero" od 1795 jest używane jako budynek mieszkalny. Kawał historii za każdym rogiem.
Liczymy na to, że latem będzie tu przyjemny chłodek, bo narazie jest nieco zimno :/

Tutejsze krajobrazy, to udana mieszanka Skandynawi z Hiszpanią. Nie tylko dla nas, bo i niestety dla 80 mln Anglików uwielbiających ten region, są sporą atrakacją.
Zachęcamy do klikania na dowolnie wybrane zdjecia i rzucenia na nie okiem w wiekszym formacie.





A oto, po co tu naprawdę przyjechaliśmy. Ten szarobury wypłosz, którego polska nazwa to 'potrzeszcz', jest najbardziej zagrożonym ptakiem w tym rejonie UK. Dlatego RSPB i parę innych organizacji, w tym rządowa DEFRA, głowi się co by tu zrobić, aby polepszyć mu byt. Dobra nasza! :-)

... więc polepszajmy!

Tak wogóle, to zaczęło się dość śmiesznie: "Do 'staticvanu' marsz!". W odróżnieniu od 'caravanu' ten van sie nie rusza i jest na stałe podłączony do wody, gazu i stacjonarnaych wygód, w tym telewizora i kominka. Na szczęście doświadczenie trwało niecałe 5 dni, na samym początku, gdy szukaliśmy sensownego lokum.

Praktyczny przewodnik z cyklu
"Polak za granicą": przy choćby powierzchownej znajomości geografii i godzin otwarcia 'karbutów', czyli 'car-boot sales', przeżycie w UK to pestka. Można tu nabyć wszystko, co tylko Anglikom zmieści się do bagażnika, a ceny podawane są w pensach, a nie funtach.