Na Nowy Rok mgły, mrozy, szadź w górach. Głównie siedzimy w domu katarząc przy kominku, dobrej strawie, Baileysie i rozmowach. Bardzo przyjemny czas, choć na zewnątrz nos wystawiają tylko solidnie zakutani twardziele. Delektujemy się tym wolnym i odpoczynkiem, bo od poniedziałku Joa i Mich do roboty, a już w środę Dziadek Feliks pomyka do Polski.
Słowo daję, Martusia nie do poznania - cud dziecko, aktywny radostek i optymicha na całego! Już byśmy jej tak łatwo nie oddali.
No comments:
Post a Comment