Oj, to przydługi post, niemal jak podróż pociągiem PKP relacji Zakopane - Gdynia Główna Osobowa.
Nierównej jakości zdjęcia, fotografowaliśmy w różnych warunkach różnymi aparatami, ale jak zwykle zachęcamy do kliknięcia i powiększenia tych, które się choć trochę spodobały
Rusinowa Polana, jakże romantyczny spacer z Anią i tajemniczym Kłapouchym
Ale poza amorami wywabiliśmy też prawdziwą sóweczkę z cieniutkich smerków. Dokumentacyjne zdjęcia są, jednak zbyt mizerne by tu zamieszczać
Dzwony na wawelskiej wieży, jedyne miejsce w katedrze, gdzie wolno wyciągnąć aparat
Zamiast pierwszej zajmującej lekcji kształtowania świadomości obywatelskiej Marianki, Tata tylko nabawił się zakwasów po pokonaniu z pełnym wózkiem ponad 700 stromych kopalnianych schodów
ale było warto
Gimnastyka akrobacyjna w wykonaniu Janka i Marianki, a niżej dzikie pogo bamboszkowe w ostatki karnawału
Mysia Maisy czyni cuda. Nie tylko wprawia w euforię (powyżej Jasiek Zosi), ale tak wciąga, że Marianka nawet nie zauważyła jak ją strzygli
Jagódka, refleksyjnie
Broody again?
Tata Chrzestny Adam przyjechał zobaczyć chrześniaczkę bawiącą na pięknej nieborowskiej ziemii. Dodajmy, że tamtejszy ubogi ludek jest tak bogobojny, że zanim o dachu nad własną głową poważnie pomyśli, to kapliczkę murowaną postawi. I to choćby miał budulec z końca świata zwozić... ;)
Mazowieckie śniadanie rustykalnie stylizowane
Zuzia, już trzeba chyba powiedzieć: Zuzanna, chrześnica Micha, z bratem Ivo - również przyjechali się spotkać i zobaczyć nasz przychówek
A to już Trójmiasto. Nie dość, że naprawdę konkretny bałagan zostawiliśmy u małej Basi, to jeszcze objedliśmy Ją z kolacji
Dziwna śmieszka
Z takim to zapałem dzieciaki oglądały Bałtyk, przez calusieńki parogodzinny spacer
Najładniejsza ulica Trójmiasta - Mariacka
Wuj Maciej, poważna sprawa
No comments:
Post a Comment